Oczami kadrowicza: Meldunek z obozu na Fuertaventurze
07/02/2019Bądź lepszym siatkarzem. Potęga regeneracji organizmu
23/03/2019Jak to jest z tym śniegiem? Komentarz do turniejów Snow Volleya
Michał Korycki, czyli postać znana i lubiana w proskosowym środowisku plażowiczów, w ostatnich tygodniach w ramach przygotowań do sezonu plażowego wybrał się na kilka turniejów snow volley, czyli siatkówki na śniegu. Ta dyscyplina, z początku traktowania z uśmiechem, teraz rośnie bardzo szybko z roku na rok i jest mocno promowana przez CEV, a także FIVB. Dzięki spostrzeżeniom Michała, razem spisaliśmy dla Was najciekawsze fakty dotyczące „śniegówki”.
Michał zrobił dla nas wykaz 7 punktów, które jego zdaniem były i są najistotniejsze. Oto one:
1. 2×2 vs 3×3
Od tego sezonu drużyna śniegowa składa się z trzech zawodników grających oraz jednego rezerwowego (w jednym secie można dokonać dwóch zmian) Zawodnik zmieniony może wejść na boisko za któregokolwiek zawodnika, nie musi być to zmiana powrotna). Prawdopodobnie jest to spowodowane chęcią odseparowania siatkówki na śniegu od plażówki. Mamy 6 graczy w hali, 2 na plaży, to na śniegu będzie 3.
W przypadku akcji po przyjęciu, drużyny zazwyczaj obierały dwie taktyki. Przy pierwszej (częściej widywana u Pań) w przyjęciu ustawia się 3 zawodników. Jeśli zagrywka skierowana jest na skrzydłowych, piłkę wystawia zawodnik na środku. Jeśli to właśnie zawodnik na środku przyjmuje piłkę, wystawia jeden ze skrzydłowych, a atak wyprowadzany jest ze środka lub z drugiego skrzydła.
W drugiej wersji zawodników przyjmujących jest dwóch, a jeden – rozgrywający czeka na piłkę pod siatką, wtedy w ataku mamy dwa skrzydła. Przy przyjęciu trochę więcej do pokrycia. U niektórych drużyn widać było, że zawodnik pod siatką to halowy rozgrywający, który przy dobrym przyjęciu wnosił do drużyny bardzo dużo.
W akcji obronnej większość drużyn ustawiała dwóch blokujących, jeden z nich wycofywał się po wystawie, gdy piłka rozegrana została na przeciwne skrzydło (podwójnych bloków było jak na lekarstwo). Bardzo trudnym zadaniem było odpowiednie wycofanie się od bloku wystarczająco szybko i daleko, by obronić jeszcze strzał po skosie. Niektóre drużyny delegowały tylko jednego blokującego. Taktyka ta dobrze sprawdzała się gdy w przeciwnej drużynie zdecydowana większość piłek kierowana była do jednego zawodnika.
2. Warunki atmosferyczne nie są takie straszne
Od samego początku najbardziej obawiałem się walki z pogodą. Temperatura -12 stopni, przemoknięte buty, mroźny wiatr, bolące dłonie przy każdym odbiciu piłki. Jednak jak to mówią, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Podczas meczu ani przez moment warunki nie przeszkadzały w koncentracji na grze. Oczywiście inne jest poruszanie po boisku, inne zagrania w ataku, lecz warunki pogodowe same w sobie nie odgrywały kluczowej roli. Jedyny problem pojawił się w Moskwie, gdy w pomieszczeniu dla zawodników siadło ogrzewanie, ale to już sprawa pomeczowa.
3. Inna rozgrzewka
Ze względu na niską temperaturę wszystkie statyczne lub mało dynamiczne formy rozgrzewki odpadają. Wychodzisz, kilka kółek z różnymi krążeniami ramion, wymachami, skipami, później jakieś przysiady, przyspieszenia, wyskoki i wchodzisz na piłki. Warto to zrobić wcześniej, gdyż na boisku wg przepisów zawodnicy do dyspozycji mają… 3 min.
Oczywiście rozgrzewkę rozpoczynamy w pełnym “opancerzeniu” tj. kurtka, bluza, koszulka, „termo” dół i góra, rękawiczki, dresy. Wraz z rozgrzewką zdejmujemy kolejno poszczególne warstwy.
4. Inna piłka
Sezon 2018/2019 jest pierwszym, w którym śniegówka ma swoją piłkę. Do tej pory na śniegu grało się plażową Mikasą. Śniegowy model jest cięższy i twardszy od plażowego. Według ekspertów jego największą zaletą jest fakt, że nie nasiąka wodą. Doświadczeni śniegowcy w większości uważają, że zmiana piłki jest raczej kiepskim pomysłem. Może nie nasiąka ona wodą, ale kiedy podczas gry osiądą na niej krople wody, a później przez krótki okres czasu piłka jest nieużywana, woda na jej powierzchni zamarza i staję się kulką lodową. I jeszcze jedna ważna sprawa odnośnie piłki. Przy złym ustawieniu w przyjęciu…nie wybacza. Na turnieju w gruzińskim Bakuriani piłka miała mniejsze ciśnienie, aniżeli na turnieju w Rosji. Teraz bardziej przypominała piłkę do plażówki. W mojej opinii to zmiana na dobre, gdyż miało się wrażenie, że odbijana jest piłka, a nie kamień.
5. Wystawa palcami w rękawiczkach
Tutaj krótko. Tak, da się wystawiać palcami w rękawiczkach. O ile na turnieju w Moskwie zawodników bez rękawiczek można było policzyć na palcach jednej ręki to w Gruzji (temperatura około -2) było to już częstsze zjawisko (sam grałem bez rękawiczek i po dobrej rozgrzewce nie było problemu z bolesnością rąk przy odbiciu).
6. Dominacja Rosjan
Nie trudno zauważyć, który kraj dominuje w tegorocznym Snow Volley Tour.
Trzeci turniej i trzeci raz całe podium dla Rosji. Mimo dużej szansy w półfinale Gruzji nie przełamaliśmy tej passy i znów całą pulę zgarnęła reprezentacja Sbornej. W mojej opinii jest to spowodowane szerokim zapleczem rosyjskich zawodników plażowych, którzy objęci są całorocznym systemem szkolenia. O ile polskie jak i rosyjskie pary topowe grają na podobnym, bardzo wysokim poziomie to na niższych szczeblach różnica jest już znacząca, niestety na korzyść Rosji. Nie ma się co oszukiwać. W Polsce między parami kadrowymi, a niekadrowymi istnieje przepaść. Zawodnicy spoza kadry w okresie zimowym nie mają możliwości rozwijania się pod kątem plażowym, więc albo grają na hali, albo mają całkowity rozbrat z piłką. W Rosji różnica poziomu gry jest mniejsza, gdyż Sborna posiada kilka zespołów na każdym poziomie rozgrywek, którzy mają zapewnione warunki do treningu przez cały rok, a kiedy nie jeżdzą zimą na turnieje plażowe z cyklu World Tour, grają w turniejach na śniegu…i wygrywają.
7. Sport niszowy – znani zawodnicy.
Nie ma co ukrywać, że siatkówka na śniegu jest sportem jeszcze raczkującym, jednak z pewnością prężnie się rozwija. Najbardziej utytułowany polski zawodnik – Michał Matyja stwierdził, iż to niesamowite, że w przeciągu tak krótkiego czasu śniegówka rozwinęła się od „zabawy” do turniejów z cyklu CEV i FIVB. Gołym okiem widać, że zimowa odmiana tej dyscypliny przyciąga coraz bardziej znane osobistości siatkarskiego świata. W Moskwie najgłośniejszym nazwiskiem był Lloy Ball – legenda amerykańskiej siatkówki halowej, Mistrz Olimpijski w Pekinu.
Turniej w Rosji wygrał zespół Semenov/Hudyakov/Bykanov/Korolev. Myślę, że kibicom siatkówki plażowej Semenova nie trzeba przedstawiać. Ostatnim jego wyczynem jest brązowy medal na 4-gwiazdkowym World Tourze w Hadze, a Hudyakov i Bykanov to plażowa para również grająca na poważnych turniejach z cyklu World Tour.
Na śniegu pojawili się również Czesi z Vaclavem Bercikiem i Robertem Kufą na czele. Obaj zawodnicy mają na swoim koncie międzynarodowe turnieje na najwyższym szczeblu. Drugi z wymienionych brał udział nawet w Mistrzostwach Świata. Do tego warto dodać zawodnika z Brazylii – Oscara, który występował w duecie z legendarnym Ricardo oraz rosyjskich Worldtourowców niższego szczebla – Bobrikova, Rakusova, Bogatova oraz Barsuka.
Z śniegowych wypraw to tyle, gdybyście mieli jakieś pytania chętnie odpowiem. Trzymajcie się!
PS. A zapomniałem o ważnym aspekcie – mecz rozgrywany jest w systemie 2 sety do 15 (dwa punkty przewagi) + ewentualny tie-break do 15 (dwa punkty przewagi).
Najpopularniejsze wpisy:
Trwają zapisy na nasze obozy:
27.04 - 1.05.2019
Obóz w Zbąszyniu to już tradycja. Tradycyjnie w najlepszym miejscu do treningu w Polsce. Malownicza miejscowość nad jeziorem Błędno to miejsce rozgrywania festiwalu beach volleya Obłędna Plaża.
Cena: od 950 zł.
1.05. - 5.05.2019
Obóz w Zbąszyniu to już tradycja. Tradycyjnie w najlepszym miejscu do treningu w Polsce. Malownicza miejscowość nad jeziorem Błędno to miejsce rozgrywania festiwalu beach volleya Obłędna Plaża.
Cena: od 950 zł.
6.04 - 14.04.2019
Słoneczny region Alicante już czeka, aby po raz kolejny ugościć nas na swoich plażach. Początek kwietnia to idealny czas, aby wyjść z treningiem na zewnątrz i przygotować się do rozpoczęcia sezonu plażowego.
Cena: od 1850 zł